Jesteś w Japoni Co teraz ?!

haha wiele... na szczęście w śnie bez kolejek albo już na drugim poziomie...
hmm pałac cesarski... nie spędziłbym tam za dużo czasu..

No tak, w snach wszystko jest możliwe
A czemu byś tam długo nie pobył?

jak mówimy o co robimy w Japonii. najpierw chciałbym zobaczyć Tokyo Tower, potem odwiedzić najbliższą świątynie, i trafić na jakiś festiwal i to by było tyle

Hmmm, ja bym raczej duzo nie zwiedzała. Jeśli bym pojechała do Japonii to raczej po to by pobyć wśród rodowitych japończyków, sprawdzić się w zakresie języka. Ale jeśli byłby czas to może jakieś znane miejsca. Oczywiscie harajuku

hmm co do świątyń w Tokyo.. będzie na to czas po studiach jak już tam zostanę... osobiście wole zwiedzić Japonię dzisiejszą... ich zwyczaje kulturę.... sprawdzić wszystkie newsy jakie znam na ich temat które to prawda a które mit.... żyć... szlifować język... haha pewnie jak wyjdę z lotniska to będę stał dobre 10 min i czytał wszystkie kanji wokoło...
a co do starszej zabudowy... moim zdaniem tylko Kyoto... no i oczywiście kiyomizudera widok z balkonu mmmmmm..... a schodząc na dół wśród tych pal i dziwiąc się że tyle lat taka konstrukcja jest jeszcze wytrzymała...

Jestem w Japonii i co dalej
Przygotowując się do wyjazdu przeczytałam wszystkie poradniki fora podróżnicze relacje z podróży itd. I mając bilet lotniczy w ręku i wykupiony nocleg byłam lekko przestraszona tym, że reszta zależy od naszych zdolności. Szczerze powiem, że bałam się (bo do tej pory wyjazdy organizowało nam biuro podróży) Wyczytałam że Japończycy nie znają angielskiego że łatwo się zgubić, w metrze też jest ciężko. Dodam że nie znam wcale języka japońskiego poza kilkoma grzecznościowymi słowami. Postaram się opisać nasze odczucie od strony praktycznej jak najsensowniej jeżeli będę niezrozumiała sorry jestem jeszcze pod wrażeniem.
Byliśmy z mężem tylko tydzień i właśnie wróciliśmy (15-22 lutego najszczęśliwsze wakacje) Wysiadamy z samolotu i od pierwszej minuty totalny zachwyt, wszędzie informacje po angielsku oraz personel kierujący w odpowiednie miejsce, udaliśmy się do informacji turystycznej gdzie uzyskaliśmy odpowiedzi na wszystkie pytania. Te kobiety wiedzą wszystko naprawdę, dostaliśmy stos map, cenników, godzin otwarcia wszystkich obiektów, powiedzieli nam w jakich dniach najlepiej się udać w konkretne miejsca, po prostu nie było pytania bez odpowiedzi.
Wybraliśmy najprostsze połączenie autobusowe prawie pod sam hotel, trochę z obawy przed metrem ale nie było czego się bać po jednym dniu opanowaliśmy metro i już bez problemów poruszaliśmy się po całym mieście.
Na każdym kroku spotykaliśmy się z uprzejmością Japończyków wystarczyła chwila zawahania przy mapie w którą stronę dalej iść a już się znalazła osoba chętna do pomocy mówiąca choć trochę po angielsku, albo choć na migi pokazująca kierunek. Gdy sami zaczepiliśmy kilka razy przechodniów również pomagali.
Miejsca szczególnie interesujące dla turystów są oznakowane (wszędzie mapy z opisami również po angielsku)
W dzielnicach mniej popularnych już nie tak łatwo z angielskim, ale nie mieliśmy z tym problemów (np w restauracjach menu obrazkowe wystarcza)
Pojechaliśmy do Tokio (z jednodniowym wypadem do Kioto i Nara) nastawieni na zwiedzanie jak najwięcej wróciliśmy nienasyceni tydzień to za mało.
Uważam,że aby odwiedzić ten kraj (turystycznie) nie potrzeba znajomych na miejscu, język też nie jest konieczny. Właściwie gdzie się nie pojedzie wystarczą chęci, troszkę samodzielności, i jakaś suma pieniędzy. Jeśli chodzi o ceny to są tak zróżnicowane, że każdy znajdzie coś dla siebie.

"jedno, czego nie rozumiem, to dlaczego wszystkim sie wydaje, ze wyjazd do Japonii to jak wyprawa na Marsa.
Nie potrzeba ani znajomosci jezyka, ani przyjaciol na miejscu, lecz troche pewnosci siebie i samodzielnosci i wszedzie mozna sobie dac rade, bo odnalezienie sie w Tokio moze byc niejednokrotnie latwiejsze niz w Warszawie."
slawek15 w sumie o to mi chodziło ale ja już tak mam że muszę się wygadać

kajkoszka chyba tylko ty masz taki szczegółowy opis co chciał-być zwiedzić

dla mnie to nie jest wypad na marsa tylko po prostu marzenie zycia.... juz tyle lat przygotowuje wszystko pod to iż po prostu chciałbym aby ten wyjazd zaplanować jak najlepiej.. a że ekscytacje trudno powstrzymać no cóż..

efree rozumiem cie doskonale

Kaze ja mam zawsze taki plan w pogotowiu

Pewnie jak by opadł pierwszy szok to próbował bym jak najwięcej zobaczyć i zwiedzić

hmm szlifowałbym język.. zaczepiałbym każdego i pytał o głupoty aby podtrzymać konwersacje

ja bym się nie rozstawala z slownikiem kanji i z pewnością staralabym się przeczytać jak najwięcej

słownik w miescie? hmm uczyłabyś się na sucho i więcej by ci weszło przeciez materiały miałabyś dosłownie wszędzie gdzie nie spojrzysz:)

no tak, jak będziesz obok mi tłumaczył każdy nowy znak to masz rację, słownik mi nie jest potrzebny

mhmm haha ta.. z jakimś Japończykiem byś chadzała