Kilka dni temu nadeszła mnie chęć zeby stworzyć Final Fantasy VII Vampire panic. To książka,na razie napisałam jeden rozdział i spójrzcie
-----
Chapter 1-Comeback from Lifestream.
-Tifa! -wrzasnęła Yuffie po czym wparowała do jej pokoju,ale zastała zapłakaną dziewczynę.
-Mogłam go uratować! To wszystko moja wina...-wycedziła przez zaciśnięte zęby-przez moją głupotę Cloud nie żyje...-szepnęła,a Yuffie ją przytuliła do siebie.
-Nie,to nie twoja wina,nie mów tak.Byliśmy wszyscy razem,Vincent próbował go ochronić ale wampir był silniejszy.Barret i Cid właśnie zanieśli go do rzeki życia,chodźmy tam.-powiedziała i podniosła się po czym podała Tife rękę,Tifa ją złapała i również się podniosła.
-Marlena i Denzel o tym wiedzą?
-Tak,pójdą z nami.
-Dobrze,więc ruszajmy.-odpowiedziała krótko Tifa i zeszła na dół,po czym z dzieciakami i Yuffie poszli do kościoła gdzie była woda w której chowało się martwych.Gdy weszli do kościoła,ujrzały Barreta i Cida którzy wychodzili z wody.
-Hej chłopaki,no i jak?-spytała Yuffie i spojrzała na wodę,tym czasem Tifa zaczęła myśleć.
-Co się stało?-zapytał Denzel,po czym pociągnął Tifę za rękę,dziewczyna spojrzała na niego..
-Myślę że Aerith ucieszy się że Cloud będzie u niej...Ona od zawsze go kochała,no cóż,jutro po modlitwie w tym kościele pojadę do Nibelheim...
-Po co?-krzyknęła Yuffie-nie pojedziesz tam! Nie możesz!Ty wiesz co sie tam dzieje? Toczą się tam wojny,ShinRa wie o tym i zamknęła ten obszar!
-Wiem o tym! Ale jadę tam żeby zabrać stamtąd głowę Jenovy bo wiem gdzie ona jest!
-Coś ty powiedziała...? -spytał Vincent po czym zeskoczył z belki która zwisała z dachu-gdzie ona jest??Dziwne...
-W Nibelheim jest duch Ifalny! Ona ją ma,a Kadaj i reszta nie wiedzą gdzie to dziadostwo jest...-uniosła się Tifa po czym rozejrzała się w okół i otworzyła szeroko oczy-Do walki użyję tego!-krzyknęła po czym podbiegła błyszczącej rzeczy która leżała w kącie i podniosła ją-Buster!
-Rób jak chcesz,ale my pojedziemy z tobą.-warknęła Yuffie i zmarszczyła grożnie czoło lecz po chwili westchnęła.
-Dobra,ale kto zostanie z Marleną i Denzelem?-spytał Cid,zakręcił swoim metalowym kijem i syknął jakieś słowa.
-Rufus,Rude,Reno i nanaki!-zawołała Tifa i wyciągnęła rękę do przodu-to za to żeby nam się jutro udało!
-Wszyscy za jednego i jeden za wszystkich! Uda się! -krzyknęła Yuffie i położyła swoją dłoń na dłoni Tify.
-Grupa AVALANCHE nie przegra!-zawołał Cid i zrobił to co Yuffie.
-Jeśli coś się zdarzy,nie poddawaj się na sen,bądź silny że nikt nie może kontrolować cię!-wrzasnął Vincent i walnął ręką w dłoń Cida.
-Złączymy nasze siły i nie poddamy się!-ryknął Barret dziko i i skoczył wysoko.Gdy się już uspokoili powęszyli jeszcze chwilę po kościele i wrócili do domu.Następnego dnia Tifa była gotowa do drogi.
-Jak wrócę z kościoła to wtedy pojedziemy,trzymajcie się.-powiedziała i puściła do nich oczko po czym wyszła. Po wejściu do kościoła,podbiegła na brzeg wody,klęknęła i złożyła dłonie do modlitwy.Nagle z wody wynurzyła się jakaś postać,przewróciła Tifę i ugryzła ją w szyję,Tifa wrzasnęła ,uderzyła tą osobę,podniosła się i uciekła do domu.
-Yuffie...!!-krzyknęła trzymając się za szyję,po czym cofnęła rękę i zobaczyła mnóstwo krwi-o mój boże...umrę?-szepnęła po czym upadła na kolana,w tym czasie Yuffie zleciała na dół i wrzasnęła z przestrachem.
-Tifa! Wampir cię ugryzł!-powiedziała przerażona po czym złapała Tifę za rękę i pociągnęła ją za sobą do łazienki,Vincent,Barret i Cid uszłyszeli to i poszli za Tifą i Yuffie.
-Jak to się stało...?-spytał Vincent i popatrzył na ranę na którą zaraz nakleił plaster.
-Modliłam się ale ktoś mnie przerwrócił i ugryzł szyję.
-Musimy tam iść i zabić tego wampira!-zawołał wściekle Cid,a pozostali kiwnęli głowami.Gdy wzięli sprzęty <Tifa:Buster,Barret:Karabin na ręce,Vincent:pistolet trzylufowy,Cid:metalowy kij> ,ruszyli prosto do kościoła,po wejściu do niego przygotowali się do ataku.Nagle wampir wziął rozbieg i ruszył ku Tifie,lecz ta odepchnęła go mieczem i wampir poleciał do tyłu,dziewczyna skoczyła wysoko i wylądowała na zabójcy z kłami,nie panowała nad sobą,ścisnęła swoje ręce na gardle wampira.
-Ti...fa...prze...przepraszam...-szepnął wampir i zaczął się dusić.Tifa otworzyła szeroko oczy,po czym wrzasnęła,puściła wampira i podbiegła do swoich przyjaciół.
To...to jest...-wyszeptała przestraszona i schowała się za Vincentem.
-Cloud!? -wrzasnęła Yuffie i popatrzyła z ogromnym zdziwieniem.
-Jakt to możliwe że żyjesz? Zaraz,zaraz...ty...ty jesteś...wampirem!!!-zawołał Vincent i roześmiał się.
-Tifa...wybacz mi że cię zaatakowałem gdy się modliłaś...nie panowałem nad sobą...byłem wściekły...-powiedział i podniósł się,jego oczu nie było widać,miał opuszczoną głowę.
-Na kogo byłeś wściekły?! Zabiłbyś mnie!! Nie chcę cię więcej widzieć...Nie...nie...Cloud przepraszam!-krzyknęła,a z jej oczy popłynęły łzy,wybiegła zza Vincenta i rzuciła się na Clouda by go przytulić.Lecz Cloud ją od siebie odsunął i podniósł głowę,pokazując czerwone oczy,lecz zaraz wróciły do standardowej barwy.
-Teraz wiesz kim jestem...jeśli mnie nie nawidzisz...to proszę bardzo.-powiedział i odszedł od niej kilka kroków i usiadł na skrzyni w której leżały materie Yuffie.W tym czasie Marlena i Denzel wbiegli do kościoła i krzyknęli na widok Clouda,chcieli do niego podbiec ale Tifa ich złapała za ręce i zatrzymała w miejscu.
-Nie!! Nie możecie! -zawołał Vincent i namierzył na Clouda,miał go zamiar strzelić.
-Co wy robicie?!-krzyknęła z płaczem Marlena-czemu chcecie go zabić!? Co on wam zrobił!?-dodała po czym wyrwała się z ramion Tify i podbiegła do Clouda,ale on wystawił rękę.
-Nie...nie zbliżaj się.Wracaj do Tify.-szepnął cicho,podniósł się i zniknął lecz po chwili zobaczyli go na parapecie witrażu kościelnego,Marlena wrzasnęła i razem z Denzelem uciekła do domu,Tifa się wściekła i założyła rękawiczki do walki.
-W porządku.Chcesz walczyć?-odpowiedział i uśmiechnął się szyderczo.Yuffie i reszta usiadła sobie i zaczęli obserwować.Nagle Cloud zobaczył Sephirotha za Tifą.
-Uważaj!! Tifa uważaj! -krzyknął i puścił swój miecz który miał w dłoni.
-Cloud ma rację! Tifa odwróć się!-zawołała Yuffie i podskoczyła ze strachu,Tifa szybko się odwróciła i zobaczyłą Sepha,który właśnie miał wbić katanę w jej serce lecz Cloud przeskoczył nad jej głową i odepchnął go ogniem.Jego oczy zaczęły się świecić ostrą czerwoną barwą,rzucił się na Sephirotha i ugryzł go a tamten zawył i uciekł gdy Cloud z niego zszedł.
-Idiota! Nie powinien się zbliżać do cennej dla mnie rzeczy! Jeśli jeszcze raz tu przyjdzie to...
-Cloud,dziękuję...-szepnęła Tifa i zarumieniła się a Cloud odwrócił się.Było widać jeszcze krew która spływała mu po brodzie lecz zaraz ją starł.
-Nie ma za co.Ale tym razem widzieliście mnie tylko ostatni raz,jadę do Nibelheim bo to tam jest moje życie...-powiedział i ruszył ku wielkim drzwiom,lecz Tifa go złapała za rękę i pokręciła głową.
-Nie pojedziesz nigdzie,zostaniesz z nami! I przepraszam za to wcześniej...nie wiem co we mnie wstąpiło...-powiedziała cicho a po jej policzku popłynęła łza,Cloud to zauważył,uśmiechnął się i przytulił ją do siebie.Yuffie rozmarzyła i roześmiała się.
-Jakie to urocze...-szepnął Vincent-w życiu bym się nie spodziewał że...
-Ciii,usłyszą nas...-powiedział Cid i przyłożył palec do ust,a reszta zamilkła.
Cloud odsunął Tifę od siebie i pogładził ją po włosach-możemy wracać do domu.-rzekł a Tifa kiwnęła głową na Vincenta,Yuffie,Barreta i Cida,a oni ruszyli za nimi.Po powrocie do domu Tifa weszła na górę aby zobaczyć co robią dzieciaki.
Na dole,Nanaki zaczął się śmiać z kłów Clouda , Reno schował się z barkiem,Rude zaczął płakać a Rufus westchnął,nie miał pojęcia co zrobić z tymi dwoma 'idiotami'.
-Dziwne...wszyscy się mnie boją...-pomyślał Cloud,po czym pokręcił głową i usiadł na krześle splatając ręce.Nagle Tifa zeszła na dół z bladą twarzą.
-Co się stało?-zapytał Cloud,zerwał się z krzesła i położył ręce na jej policzkach-trzęsiesz się...co się stało...?!
-Cl..Cloud...tam...na górze...-szepnęła i wskazała palcem na schody-na górze byli Kadaj i jego grupa...porwali Denzela i Marlenę...
-No nie...Poczekaj tu,ja pojadę do Forgotten City,dobrze?-powiedział cicho,po czym zwrócił się do Vincenta-Zajmijcie się nią a ja niedługo wrócę.
-Ok,zabójco z kłami...-mruknął Barret i zaniósł się śmiechem.
-Mów na mnie jak chcesz ty murzynie jeden!-odparł Cloud,wystawił mu język i wyszedł.Na zewnątrz poczuł Kadaja,był blisko,to znaczy że dopiero jedzie do 'Zapomnianego miasta'
-W drogę!-pomyślał Cloud,wsiadł na motor i pojechał.Był bardzo wściekły...